Dominujący model szkoły (oparty na przymusie, ujednolicaniu według narzuconej matrycy, sztucznie stymulowanej walce o cyferki), uczący głównie posłuszeństwa, jest obecnie zupełnie nieadekwatny do wyzwań XXI wieku i potrzeb młodych ludzi.
W epoce sieci (której symbolem jest otwarta przestrzeń, gdzie każdy może dodać coś od siebie, zapewniająca łatwy kontakt z ludźmi na całym świecie i błyskawiczny dostęp do danych) potrzebujemy edukacji swobodnej, różnorodnej, opartej na swobodnej wymianie.
Powinniśmy uznać podmiotowość uczniów i przeorientować się z urabiania na wspieranie ich w procesie samorozwoju. Tak, by mogli stać się świadomymi siebie ludźmi, krytycznie analizującymi świat, potrafiącymi wykorzystać swoje mocne strony, realizującymi się przez dobrowolne działania z innymi.
System kształcenia powinien zostać zorganizowany nie jak piramida, scentralizowany moloch, lecz sieć autonomicznych i różnorodnych podmiotów edukacyjnych, współpracujących ze sobą, uczących się od siebie wzajemnie. W takim modelu państwo odgrywałoby jedynie rolę pomocniczą, wspierając edukacyjne inicjatywy obywateli oraz dbając o możliwość realizowania przez uczniów prawa edukacyjnego.